Tytułowy Dominik (imię zmieniliśmy) ma dzisiaj nieco ponad 18 lat. Jego rodzice nie żyją od 18 lat, więc chłopak ich zupełnie nie kojarzy. Od niemowlęctwa jest wychowywany w placówkach typu dom dziecka. ja jestem jego opiekunem prawnym, to znaczy, że w imieniu Państwa (R.P.) czuwam nad tym, by nie stała się mu krzywda. Chłopak mieszka w jednej z placówek opiekuńczo-wychowawczych. Ma problemy z nauką (nie każdy jest orłem w matematyce), jeden rok w plecy, ale uczy się w jednej ze szkół ...samochodowych. Niestety nikt go nie adoptował, więc NIGDY nie mieszkał w normalnym domu. W tym roku kończy drugą klasę Zasadniczej Szkoły Samochodowej. Mamy więc do odejścia z placówki w lipcu 2013 r dokładnie 16 miesięcy. Plan jest taki, żeby, albo zakupić mieszkanie (jestem w trakcie rejestracji fundacji, co może mi pomoże zdobywać pieniądze na ten cel) i potem nieodpłatnie do czasu znalezienia pracy DOMinikowi je udostępnić, albo wybudować DOM, na zasadzie internatu, w którym po wyjściu z domu dziecka taki młody człowiek mógłby pomieszkać 1 - 3 lata i w tym okresie zdobyć pracę, może ukończyć dodatkowy kurs, może się.... ożenić. Okazało się, że do mojego pomysłu zapalili się inni wychowawcy z innych domów dziecka, z którymi mam kontakt. I oni zaproponowali, że organizacyjnie mi pomogą. Zgłosili też, że maja inne dzieciaki - zaznaczam pełne sieroty - które czeka los bezdomnego po opuszczeniu domów dziecka. Ci chłopcy są najczęściej bardzo pracowici, chodzą do szkoły, nie kradną, nie upijają się.... mają jedną wadę: NIE MAJĄ NIKOGO NA ŚWIECIE, KTO PRZYJĄŁBY ICH POD SWÓJ DACH.
Wiem, że to forum nie temu ma służyć. Wierzę, że obok spraw związanych z naszymi Kangoorami znajdzie sie wśród Was ktoś, kogo to zainteresuje. Razem przecież zawsze można więcej!
Sorry, ale mam sklerozę, wiek robi swoje


Pamiętaj, że możesz edytować swoje posty w ograniczonym czasie. /MOD