Witam wszystkich serdecznie.
Przed paroma laty nie wiedziałem chyba co robię wsiadając po raz pierwszy za kierownicę firmowego kangura. Mając już wtedy kilkuletnie doświadczenie za kierownicą paru innych samochodów doznałem nagle szoku i jednocześnie pewnej formy objawienia. Od tamtej chwili upłynęło już sporo czasu a ja do dziś nie jestem w stanie cieszyć się jazdą innymi samochodami.
W chwili obecnej doszedłem do wniosku, że może już najwyższy czas by kupić własnego kangura, bo cokolwiek bym nie wybrał będzie tylko jego nędznym substytutem. Oczywiście miotają mną silne wątpliwości. Samochód nowy nie będzie, mam zbyt niskie dochody by podołać obciążeniu kredytowemu lub leasingowemu ostatnich roczników. Ludzie wokół pukają się w czoło gdy słyszą, że chcę kupić renault'a. Mechanicy straszą kosztami remontu przewyższającego połowę ceny zakupu. No i wszystko to zdaje się być prawdą, zależy czy będę miał trochę szczęścia i trafię na dobrze sprawujący się samochód czy wprost przeciwnie... póki co staram się o kredyt.