cześć

Witajcie!
Przepraszam Was za to, że zanim się tu przywitałem napisałem dwa posty wcześniej. Tak zwyczajnie - w ferworze pozakupowym Kangurka interesowały mnie raczej informacje techniczne niż społeczność, która te informacje napisała. Nie ładnie z mojej strony - wybaczcie mnie za to, ale widocznie jestem z tych "w gorącej wodzie kąpany".
Mam na imię Ryszard. Mieszkam na "głębokiej prowincji" woj. pomorskiego, więc nic ciekawego. Jakiś czas temu stałem się pełnoletni, a teraz nawet jestem "ponad półwieczny". Kangoo to mój 7-y samochód. Nigdy nie miałem tak "dużego samochoda"
, bo w czasach Wojny Polsko- Jaruzelskiej jeździłem jak każdy używanym "Kaszlakiem" (Fiat 126p). Później przyszedł czas na sędziwego "Ćwiartka", czyli Fiata 125 p. Nazywaliśmy go w rodzinie "Ćwiartek", bo palił ćwierć hektolitra na 100 km (o oleju już nawet nie wspomnę
). A później przyszły samochody te inne z posmakiem "zachodu", lecz te już nie miały takiej "duszy" jak pierwsze! Żyły sobie jak zwyczajne rzeczy - bez imion...
"Po pijaku" w zasadzie kupiłem to Kangoo.
Tak po prostu, wróciłem do domu, zjadłem obiad i wystawiłem samochód, by po południu pojechać na ryby...
Jeszcze robaki nakopać...
Wędki przygotować...
-Co Kochanie mówisz? Chcesz na chwilę do krawcowej...
-Jedź! Ja kopię robaki.
Gdy wróciła (w dodatku jeszcze do fryzjera wpadła na farbowanie) miałem już ze 4 piwa wypite i połówkę napoczętą. Sąsiad z innej ulicy (naprawdę dość pobliskiej - bo przecież mnie usłyszał) widząc jak kopię i wyrywam drzewa ( i inne takie tam czynności wykonuję) zaproponował, że za parę tysięcy złotych sprzeda mnie połówkę i dorzuci gratis Kangoo, byle bym się uspokoił
. W zdenerwowaniu na żonę nie mogłem się oprzeć propozycji...
Może to znowu samochód z duszą będzie? Wszak ten przypadł mnie do gustu - więc mój! Na ryby jak znalazł, można się nawet "kimnąć" (przespać), a moje Kochanie niech sobie ten nowszy z cieńkopierdzącym (acz nowszym) silniczkiem zabiera!
No i dlatego u Was jestem!
Pozdrawiam wszystkich!
Przepraszam Was za to, że zanim się tu przywitałem napisałem dwa posty wcześniej. Tak zwyczajnie - w ferworze pozakupowym Kangurka interesowały mnie raczej informacje techniczne niż społeczność, która te informacje napisała. Nie ładnie z mojej strony - wybaczcie mnie za to, ale widocznie jestem z tych "w gorącej wodzie kąpany".
Mam na imię Ryszard. Mieszkam na "głębokiej prowincji" woj. pomorskiego, więc nic ciekawego. Jakiś czas temu stałem się pełnoletni, a teraz nawet jestem "ponad półwieczny". Kangoo to mój 7-y samochód. Nigdy nie miałem tak "dużego samochoda"


"Po pijaku" w zasadzie kupiłem to Kangoo.
Tak po prostu, wróciłem do domu, zjadłem obiad i wystawiłem samochód, by po południu pojechać na ryby...
Jeszcze robaki nakopać...
Wędki przygotować...
-Co Kochanie mówisz? Chcesz na chwilę do krawcowej...
-Jedź! Ja kopię robaki.
Gdy wróciła (w dodatku jeszcze do fryzjera wpadła na farbowanie) miałem już ze 4 piwa wypite i połówkę napoczętą. Sąsiad z innej ulicy (naprawdę dość pobliskiej - bo przecież mnie usłyszał) widząc jak kopię i wyrywam drzewa ( i inne takie tam czynności wykonuję) zaproponował, że za parę tysięcy złotych sprzeda mnie połówkę i dorzuci gratis Kangoo, byle bym się uspokoił

Może to znowu samochód z duszą będzie? Wszak ten przypadł mnie do gustu - więc mój! Na ryby jak znalazł, można się nawet "kimnąć" (przespać), a moje Kochanie niech sobie ten nowszy z cieńkopierdzącym (acz nowszym) silniczkiem zabiera!
No i dlatego u Was jestem!
Pozdrawiam wszystkich!