


Namierzyła mnie Policja. Figurowałem jako poszukiwany, prawie listem gończym. Gdyby zatrzymał mnie patrol drogówki to spędziłbym trochę czasu na "dołku" aż do wyjaśnienia sprawy. Pewnie tak bym miał, jak ta dziewczyna, przy której znaleziono kradziony telefon (ostatnio głośna sprawa z telewizji).
Straż Miejska nie mogła ustalić mojego miejsca pobytu więc zleciła to Policji. Im też nie szło więc umieścili mnie na liście poszukiwanych. Dopiero jakś dociekliwy Policjant znalazł u operatora sieci komórkowej i zadzwonił do mnie. Umówiliśmy się, spotkaliśmy, pojechaliśmy na komisariat i wręczono mi wezwanie do siedziby Strazy Miejskiej.
Teraz to wezwanie jest moim jedynym glejtem do czasu wypisania mnie z listy poszukiwanych, jak stawie sie u straznikow to mnie wypisza.
Ale jaja
