Witam kolegów,
po dosyć długim stanie ubogiej ciszy dopadł mnie najpierw problem alternatora z którego sypały się iskry (koło pasowe i sprzęgiełko poszło w drobny mak) a po tygodniu czyli dokładnie dziś wracając do domu strzelił silnik pompy wspomagania. Objawiło się to tym, że najpierw zaczęło być głośno pod maską po czym jak stałem już koło silnika z otwarta maską zrobiło coś puk i już nie było tego dziwnego warkotu spod maski silnika. Mechanik potem pukał młotkiem w ta pompę po czym przekazał mi że poszedł dym z tej oto pompy. Mam nadzieję że to jakiś szczotko trzymacz lub same szczotki a nie cały silnik. Mechanik mówi żeby kupić całą pompę ale to koszt nawet i 900 zł... Czy BRADA to jest facet z Wrocławia?? I czy dalej jak coś regeneruje silniki? Bo jestem z Wałbrzycha i może bm do niego podjechał....
bo tak czytałem tam wcześniej ale w końcu sam się zgubiłem... Nadal tak łatwo dostać się i otworzyć ten silnik pompy?? Szczerze to pierwszy raz bym coś takiego robił i nie wiem czy podołam temu wszystkiemu. Mechanik żeby odkręcić łapę od pompy to musiał śruby podgrzewać bo tyle korozji tam jest (kangurek rocznik 2002 1.5 dci) Pewnie mam to felerne nadkole ....
Pompa już własnie była raz regenerowana dokładnie 5 lat temu. Ojciec robił to albo w Jaworzynie Śląskiej albo w Oleśnicy. Sam nie pamięta tego bo to rok 2008 był..
Brada jak się tym nadal zajmujesz to powiedz proszę jaka by była cena regeneracji i czas trwania tego uleczania(i czy w ogóle to da się po raz drugi uleczyć.... )
Pozdrawiam i Wesołych świąt dla wszystkich
