Witam serdecznie.
Dawno nie zaglądałem, bo czasu mało.
Ostatnio miałem bardzo nieprzyjemny przypadek (szczególnie finansowo-czasowy). Padł rozrząd, a wszyscy wiedzą, co się z tym przeważnie wiąże.
Dlaczego o tym piszę? Może komuś oszczędzi problemów i wydatków. Z ogólnych ustaleń wynika, że wszystko zaczęło się od koła pasowego na pompie wspomagania. Przy silniku 1.9D 55 koło te jest z plastiku. Przy ostatniej wymianie paska (jakieś 15000 km temu) nie zauważyłem, żeby coś tam nie domagało. Parę dni temu rozleciał mi się pasek klinowy, jego fragmenty natomiast wkręciły się w rozrząd, co zakończyło się przeskoczeniem paska o 4 zęby. Koło pasowe było dosyć mocno uszczerbione, a miesce pęknięcia nie wyglądało na świeże (tzn. rozwalone przez latający po całym silniku pasek). Śilnik "w miarę" przeżył, coś pwenie się tam poprzeginało trochę. Ogólnie po wymianie paska, rolek i napinacza w rozrządzie oraz koła zębatego na wałku, odpalił. Chodzi równo, nie gaśnie, nie klekocze (tzn. nie klekocze głośniej niż zazwyczaj )) ). Z efektów ubocznych brakuje mocy (może się zawory doklepią, jak nie, to będzie się trzeba głowicą zająć). Wszystko wskazuje na to, że to z powodu tego uszczerbienia na kole, się posypało - chociaż nie wykluczam bublowatego paska (z tego co pamiętam był Continental). NIe było wcześniej sygnałów, że coś jest nie tak (parę dni popadało i po większej kałuży, chwilę popiszczało. dzisiaj byłem umówiony z kumplem na małą sesję warsztatową i mieliśmy przy okazji naciągnąć - ale ze względu na awarię, zawitałem do niego wcześniej. Na kole zębatym wałka rozrządu zgilotynowało klin. Dam znać, jak potoczą się losy 1.9 d pierwiastek z (D55)
pozdrawiam, mariusz