przez PanKot sobota, 18 lutego 2006, 12:48
Tak jak pisałem, do czasu aż zrobię remoncik silniczka polecono mi jeździć na oleju Texaco 20/50. Miałem nadzieję, że będzie brał mniej ale niestety, bierze już 1 ltr na 800km a poprzednio było na 1 tys. km.
Tak więc typowy objaw padnietego silnika.
Na zegarach mam 166 tys. km przebiegu ale podejrzewam, że jest o sto więcej - musiał być już kręcony liczniczek. Świadczy o tym nadmierne pobieranie oleju i spalanie w granicach 9,5 l/100km po mieście oraz inne rzeczy: mocno wytarta kierownica i prawie zdarte gumy na pedałach.
Jak wyglądają gładzie w cylindarach to dopiero okaże się przy remoncie.
Mam teraz jeszcze dodatkowo takie niepojące objawy jak:
- kopcenie przy uruchomieniu zimnego silnika,
- początkowo - palenie na 3 cylindrach.
Ponieważ zakładałem filtr stożkowy to wywalilem na zewnątrz przewód odpowietrzający silnik.
Z trego przewodu wydobywał się smrodliwy dymek spalonego oleju, który dostawał sie do wnętrza samochodu więc przedłużyłem ten wężyk i pociągnąłem go aż pod podłogę.
Niestety, podczas mrozów wężyk spadał od strony slnika gdyż gromadzące się tam wydzieliny (jakby majonez) zamarzały i wytworzone ciśnienie zwalało wężyk.
Założylem na tym wężyku zbiorniczek aby ten cholerny "majonez" zbierał się w nim i nie powodował niedrożności przewodu.
Niestety nic to nie dało - wszystko zamarzało.
W tym zbiorniczku gromadził się ten ubywający mi olej ale wymieszany z czymś czgo nie potrafię określić - jakby z wodą. Płynu w układzie chłodzenia mi nie ubywa, skąd ta woda? Nie wiem.
Ostatni podłaczyłe ten wężyk tak jak powinno być - czyli do układu dolotu powietrza za filtrem.
Wydaje mi się, że teraz "majonez" zapych mi układ powietrzny i to powoduje, że sinik w momencie odpalania mi strasznie kopci. Zapewne praca na trzech cylindrach w momencie odpalenia też z tego wynika.
Dopóki nie spali tego "majonezu" to kopci.
Remont silnika zbliża się wielkimi krokami.
1,2;RN;60KM; żółty'98; tył-drzwi, CB-Alan-101, alu15", wersja sportowa (trampki w bagażniku).
MB 123 230CE 1984r.