Aaautomatyka zapalania swiatel
Dorzuce moje trzy grosze. Gdzies juz na forum jest opis, wiec bardzo upraszczajac:
2 kable, 2 diody, jeden przekaznik i jeszcze kilka centymetrow tasmy izolacyjnej. I kwadrans czasu.
Efekt: jak nie ma swiatel (mijania lub drogowych, dlatego dwa kable i dwie diody), to samochod zachowuje sie tak, jakby kierowca nie mial pasa zapietego. Jak stoi, to tylko swieci sie kontrolka, a jak jedzie, to ieszcze piszczy. Uklad mozna odlaczyc bez sladow (to dla tych, co maja gwarancje), mozna go odlaczyc podczas jazdy - wystarczy siegnac reka pod siedzenie kierowcy, chwycic przekaznik i mocno pociagnac

, ale ponowne zalaczenie wymaga juz zatrzymania pojazdu i powpychania kabelkow na wlasciwe miejsca.
Niedogodnosci: jesli jedzie ktos inny, trzeba mu powiedziec, ze jak mu cos pika to ma zapiac pas i wlaczyc swiatla.
Dodatkowe zalety: (jak ja lubie sie chwalic:P): mozna byc na postoju i miec wlaczone pozycyjne/postojowe/awaryjne/choinkowe/jakie_tam_jeszcze_chcecie i nic zlego sie nie dzieje, poza tym, ze pali sie kontrolka niezapietych pasow, ktora i tak czesto sie pali na postoju.
Post kol. voyteckv dotyczący uszkodzonego reflektora został przeniesiony TUTAJ (mod)