Niestety nie znalazłem tego w internecie, w takim razie Wam (nie zapinającym pasów) opowiem. Przeprowadzono taką symulację zderzenia. Poduszka powietrzna przy pasach zapiętych: jak poduszka się otwiera napinacze dociskają tułów do oparcia, a potem głowa ląduje na poduszce (już rozłożonej). Przy pasach niezapiętych ciało leci do przodu gdy poduszka się otwiera i dolatuje do niej nim jest maksymlnie otwarta. Człowiek dostaje podbródkowy (w pasach głowa leci po łuku, bez po linii prostej), składa się w kręgosłupie szyjnym i krzyżu do tyłu (jak wiadomo bardziej naturalne dla człowieka jest do przodu) i łamie kark, krzyż, a ponieważ poduszka jest na wysokości kierownicy (brzmi głupio

tak jakoś oczywiście) klatka piersiowa jest zahamowana, a miednica leci dalej wpadając pod kierownice, wciągając za sobą resztę ciała. Koniec testu: facet ze złamanym karkiem i krzyżem leży poskładany tam, gdzie tylko dzieci do lat 5ciu mieszczą się całe. Nawet jeśli przeżyje sam wypadek, umrze z bólu po 10 sekundach. A teraz najlepsze: test przeprowadzono wg norm Euro NCAP, czyli przy prędkości 50km/h. Który z Was jeździ tak wolno po mieście? Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego i odpowiedzeniu sobie na to pytanie, przynajmniej niektórzy wsiadając za godzinę do auta poczują wielką potrzebę zapięcia pasów. Poduszka jest jak koncentrat coli: z wodą (czyli z pasami) orzeźwia i gasi pragnienie, ale bez niej w ciągu minuty preżre palec do kości. Proszę przemyślcie to...