Oklejanie lamp

Pytam, bo nie wiem jak coś zrobić

Postprzez Masaccio wtorek, 1 sierpnia 2006, 20:49

czerja napisał(a):Masaccio - chyba masz fajne rozwiązanie!fajne te lampy!choć jeszcze takich w kangórku nie widziałem

159 euro komplet, trochę drogo.
Avatar użytkownika
Masaccio
Kangoomaniak
Kangoomaniak
 
Posty: 3842
Dołączył(a): sobota, 11 marca 2006, 00:00
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Lucass wtorek, 1 sierpnia 2006, 22:12

Ponieważ na moją głowę posypało sie, oj posypało :( pozwolę sobie na
ripostę w kolejności takiej jak pisane były posty moich oponentów.
Ale najpierw wyrażę swoje zdziwienie, że aż takie emocje wzbudziły
w Was przyciemnione światła. Nie było takich emocji przy
rozwalonych klockach hamulcowych, które są zdecydowanie
bardziej niebezpieczne. Co więcej, jak wynikało z postów część z
kolegów planowała dojeździć klocki "do końca" tzn do blachy - a
przecież wtedy nie ma żadnego hamowania. 8O

sw - przenosząc wyrywkowo prawo austriackie na grunt polski
mylisz pojęcia dopuszczenia pojazdu do ruchu i sprawność bądź
niesprawność techniczną. Pojazd dopuszcza do ruchu organ
rejestrujący wydając tablice i dowód rej. na podstawie m in.
homologacji (poj. nowe) bądź badania technicznego (składaki,
import). Robi się to raz i tylko raz. To, że w czasie eksploatacji
pojazd z różnych przyczyn utracił sprawność nie stanowi o tym, że
nie jest już dopuszczony do ruchu. Twój przykład nie jest więc do
końca właściwy. A swoją drogą kto Twoim zdaniem jest winny
wypadkowi na skrzyżowaniu z pierwszeństwem przejazdu? Jadący
prawidłowo drogą główną samochód z przyciemnionymi tylnymi
światłami, który uderza przodem w bok kierowanego przez pijanego,
jadącego bez prawa jazdy wyjeżdżającego z drogi
podporządkowanej i wymuszającego pierwszeństwo? Według Twojej
interpretacji prawa austriackiego na polskim gruncie winny jest ten z
drogi głównej. Wybacz ale według mojej interpretacji i póki co
polskich sądów jednak nie!!!
Życie nie jest tylko czarne i białe. Nie możesz być winny tylko
dlatego, że nie powinno Cię gdzieś być. To wszystko nie jest takie
proste i jednoznaczne. A jeśli Twoim zdaniem ruch na drodze jest
zbyt skomplikowany aby skupiać się na tym by pewne sytuacje
przeiwdywać i im zapobiegać to zastanów się czy aby na pewno
powinieneś być tego ruchu uczestnikiem jako kierowca. I podaj trasy
którymi jeździsz po Krakowie - będę ich unikał :wink: To był żart i jako
taki miał zostać odebrany!

skarb-ie - sorry ale nie rozumiem Twoich przykładów. :roll: Jeżeli tir nie zauważy mnie wyprzedzającego to nie zauważy także
kierunkowaskazu - to na pewno, a jeśli to mnie będzie wyprzedzał to
ja raczej nie będę mu sie pchał pod maskę bo wcześniej sprawdzę
czy mnie nie wyprzedza. A z tą czołówką to już zupełnie nie wiem o
co chodzi i co mają do tego kierunkowskazy. :roll: :roll: :roll: :roll:
PS. z ubezpieczenia NNW to dostaniesz kasę jak sobie nogę
złamiesz wysiadając z samochodu, a nie jak odniesiesz obrażenia w
wypadku. Jeśli się o czymś pisze wypada mieć o tym pojęcie... ale nie obraź się :wink:
PS2. Czy Twoje "rurki" mają atest i homologację? A przyciemnione
szybki? :twisted: Wiesz jaka jest różnica pomiędzy pieszym który został
potrącony przez auto oruruwane, a nieorurowane? ZASADNICZA!!!
Pierwszy nie ma szans!
I Ty mówisz Stop wariatom drogowym...

zuwik - Wygląda na to że nie czytałeś nigdy Prawa o ruchu
drogowym a konkretnie art. 19 ust. 1 i ust. 2 pkt 3 tej ustawy, które
mówią o bezpiecznej odległości pomiędzy pojazdami. I jeśli
nazywasz to głupotą... :cry: :wink:
Wygląda też, że nie wiesz co to jest zasada ograniczonego zaufania
i kiedy i wobec kogo ją stosować,czyli to o czym mówi art. 4. Nie
chcę tu robić wykładu z teorii Prawa o ruchu Drogowym, ale to co
nazywasz herezją jest w Polsce obowiązującym prawem. :? Nie
zawsze to co na logikę wydaje się słuszne i oczywiste jest takim w
rzeczywistości. Oczywiście jeśli zamalujesz sobie światła złamiesz
prawo ale jeśli ktoś Ci w nie wjedzie "od tylca" to będzie jego wina.
Dlaczego? Dlatego, że widząc je zamalowane powinien był
przewidzieć że się nie zapalą w momencie hamowania, a więc z góry
powinien założyć większy odstęp. Nie przewidział to znaczy nie
zastosował zasady ograniczonego zaufania - a powinien - jego błąd.
Ty możesz w takiej sytuacji odpowiadać za jazdę z niesprawnymi
światłami, stracić dowód, ale nie odpowiadać za kolizję. W polskim
prawie winny jest ten, który najeżdża na tył, chyba, że została mu
zajechana droga. Co do spalonych żarówek - rzadko palą się
wszystkie naraz, ale wyobraź sobie sytuację, że spalił Ci się w jakiś
cudowny sposób w czasie jazdy automat włączający te światła. Nie
wiesz o tym bo skąd. Przecież w czasie jazdy tego nie sprawdzisz. I
na czym polega Twoja wina? Że nie jesteś jasnowidzem? I dlatego
masz ponosić winę za to że jakiś.... wjedzie Ci w tył bo trzymał Ci
się na zderzaku?
Co do homologacji oczywiście masz rację. Ale wiesz, są takie folie,
które mają i atest i homologację Instytutu Ceramiki i Szkła w
Krakowie...
A skoro o tym mowa to czy nie uważasz że dokonując jakichkolwiek
przeróbek w samochodzie na tzw własną rękę tzn np podwyższając
zawieszenie, wstawiając dystansy na koła, przerabiając wydechy,
orurowując robiąc chip tunning - powodujesz utratę homologacji
pojazdu jako całości? Przedcież on został homologowany w postaci
"fabrycznej" :twisted:
A zgodzisz się chyba,że po partyzancku podniesione zawieszenie
może spowodować równie duże zagrożenie jak przyciemnione
światła.

Mam nadzieję, że po tym wszystkim co tu napisałem nie wyrzucicie
mnie z klubu ale uważam, że w dyskusji an jakikolwiek temat ważne
są argumenty a nie emocje, a tych ostatnich w niektórych postach
było chyba za dużo...

KiK - dzięki za stonowanie, jak się okazuje można wyrazić swoje
poglądy na różne sposoby :)
Pozdrawiam, Lucass
Obrazek
Zapraszam na http://www.wedrowki.com
Avatar użytkownika
Lucass
Kangoomistrz 2012, ale w dalszym ciągu Zdiagnozowany Kangooholik Podróżny
Kangoomistrz 2012, ale w dalszym ciągu Zdiagnozowany Kangooholik Podróżny
 
Posty: 10332
Dołączył(a): środa, 28 czerwca 2006, 23:00
Lokalizacja: Kraków, zasadniczo...

Postprzez sw wtorek, 1 sierpnia 2006, 22:48

Lucass napisał(a):Ponieważ na moją głowę posypało sie, oj posypało :(

Ano się posypało. Nie wiem co jest bardziej niebezpieczne - klocki czy światła. Wiem natomiast, że w przypadku zajechanych klocków winę ponosi właściciel pojazdu (to on wjedzie komuś w bagażnik). Natomiast przy światłach, to ta wina może spaść na osobę, która nie miała z tym procederem nic wspólnego. I to nas denerwuje - że ktoś specjalnie i świadomie utrudnia jazdę innym na drodze.

sw - przenosząc wyrywkowo prawo austriackie na grunt polski
mylisz pojęcia dopuszczenia pojazdu do ruchu i sprawność bądź

Ok, może być inne słowo. Niemniej, gdyby sprawny i "trzeźwy" pojazd wjechał w taki, który ma malowane światła, to policjant w Austrii nie miałby żadnych wątpliwości kto jest winny. Podobnie, gdy będziesz jeździł po śniegu bez zimówek, itd. Natomiast przykład, który podałeś, w każdym kraju musi wylądować w sądzie, bo nie da się na miejscu jednoznacznie rozstrzygnąć winy.

A jeśli Twoim zdaniem ruch na drodze jest
zbyt skomplikowany aby skupiać się na tym by pewne sytuacje
przeiwdywać i im zapobiegać to zastanów się czy aby na pewno
powinieneś być tego ruchu uczestnikiem jako kierowca. I podaj trasy

Ruch jest zbyt skomplikowany, aby jeszcze go sobie utrudniać. O to mi chodziło. Gdybym chciał mieć trudniej, to pomalowałbym sobie przednią szybę akrylem.

PS2. Czy Twoje "rurki" mają atest i homologację? A przyciemnione

To też nadaje się do odstrzału, jednak w tym przypadku napiszę krótko: uciekasz w off-topic. Ten wątek dotyczy czego innego.

zuwik - Wygląda na to że nie czytałeś nigdy Prawa o ruchu
drogowym a konkretnie art. 19 ust. 1 i ust. 2 pkt 3 tej ustawy, które

Super, a Ty pewnie przeczytałeś tylko ten jeden, skoro łamiesz inne. Widząc przyciemnione światła nie jestem w stanie ocenić czy będą one widoczne po włączeniu czy nie - fabryczne będą, a pędzlem malowane nie. Zatem określenie bezpiecznej odległości jest niemożliwe.

Przy okazji - zgrabnie pominąłeś punkt 2 w cytowanym ustępie: "Kierujący pojazdem jest zobowiązany ... hamować w sposób nie powodujący zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia". Można też zacytować art22.5 "Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu..."
Art.30 - czy we mgle będziesz zrywać folię/farbę, czy nie? We mgle nie jest ciemno (wtedy światło byłoby widoczne), jest jasno. Przyciemniane światła są zupełnie niewidoczne.
Art. 60: " zabrania się zakrywania świateł oraz urządzeń sygnalizacyjnych, tablic rejestracyjnych lub innych wymaganych tablic albo znaków, które powinny być widoczne". I jeszcze Art.66 pkt.1.

Wygląda też, że nie wiesz co to jest zasada ograniczonego zaufania

Art.4. mówi o podejrzeniu, że ktoś może złamać przepisy. Jednak przyciemnione światła nie oznaczają, że jest pijany lub będzie jeździł jak wariat. Głupoty kodeks drogowy nie reguluje.

wszystkie naraz, ale wyobraź sobie sytuację, że spalił Ci się w jakiś
cudowny sposób w czasie jazdy automat włączający te światła. Nie

Właśnie aby to wyeliminować światła stop są podłączane w nieco inny sposób niż np. pozycyjne. Poza tym piszesz o "cudownym sposobie przepalenia świateł". Tymczasem my tu rozmawiamy o zupełnie świadomym działaniu. Problemem jest nie to, że światła nie będą widoczne, ale to, że kierowca pojazdu o tym wie i nie robi nic, aby temu zapobiec. Gorzej - robi wszystko, aby były gorzej widoczne. Problem świadomości, a nie techniki.

Co do homologacji oczywiście masz rację. Ale wiesz, są takie folie,
które mają i atest i homologację Instytutu Ceramiki i Szkła w

Z tymi nie ma problemu. Jeśli są dopuszczone, to będą odpowiednio przepuszczać światło. Tyle, że takie przyciemnienie niewiele wizualnie da (chyba 10% jest dopuszczone, o ile pamiętam).

są argumenty a nie emocje, a tych ostatnich w niektórych postach
było chyba za dużo...

Zawsze staram się argumentować swoje wypowiedzi, ale w tym przypadku po prostu w głowie mi się nie mieści, że ktoś może świadomie wprowadzać zagrożenie w ruchu drogowym ze względów... estetycznych. To tak, jakby ktoś w "ślepym" zakręcie malował przerywaną linię na środku drogi zamiast podwójnej ciągłej, bo tak mu się podoba*.

Jeśli ktoś popełnia na drodze błędy z braku doświadczenia, niewiedzy czy nawet zmęczenia, to jestem w stanie to zrozumieć. Jednak, gdy ktoś robi to świadomie i specjalnie, to mam ochotę wziąć młotek i wybić mu to z głowy.

*- takie miejsca też istnieją, niestety...
sw
Kangoomaniak
Kangoomaniak
 
Posty: 1255
Dołączył(a): poniedziałek, 5 stycznia 2004, 00:00

Postprzez Lucass środa, 2 sierpnia 2006, 06:41

Zapewniam Cię, że klocki hamulcowe mają większy wpływ na
bezpieczeństwo w sensie ogólnym niż światła. I nie to jest najważniejsze
kto ponosi winę, tylko samo zagrożenie, które przez te klocki powstało.
Zagrożeń należy unikać generalnie. I dlatego nie wjeżdżam na
skrzyżowanie przy zielonym świetle gdy widzę, że jadący z poprzecznej na czerwone nie ustępuje mi pierwszeństwa, a przecież mógłbym wjechać bo mam pierwszeństwo.
Przykład który podałem musi się skończyć w sądzie tylko dlatego, że
policjant nie może orzec na miejscu w sprawie w której należy zatrzymać
prawo jazdy, poza tym kierowanie w stanie nietrzeźwiości to przestępstwo, za które ukarać może jedynie sąd. Co do winy, nawet policjant z rocznym stażem nie miałby wątpliwości. Przyciemnienie tylnych - podkreślam - świateł w tym wypadku nie miało żadnego wpływu na przebieg zdarzenia. Było co najwyżej wykroczeniem za które można nałożyć mandat, ewentualnie zatzrymać też dowód rejestracyjny.
Co do rurek, szyb i homologacji nie uciekam od tematu. Chcę tylko
zwrócić uwagę, że oburzasz się o światła nie zauważając innych
elementów, które też mają wpływ na bezpieczeństwo. A rurki to też
wyłącznie estetyka, do której masz takie zastrzeżenia w przypadku świateł.
Przecież chodzi Ci o bezpieczeństwo. Mniemam że pieszych też...
Punkt o sposobie hamowania pominąłem dlatego,że mówi właśnie o
"sposobie" tzn dotyczy jego gwałtowności, która musi być uzasadniona
sytuacją na drodze, nie o światłach.
Co do zasady nie twierdzę, że amatorskie przyciemnianie świateł jest
zgodne z przepisami - oczywiście masz rację, nie jest. Niemniej jednak są
specjalistyczne zakłady które się tym zajmują profesjonalnie. Nazywa się
to "tonowaniem" i jeżeli jest przeprowadzone zgodnie z instrukcją, światła
nie tracą homologacji. A wbrew temu co piszesz 10% robi różnicę. Nie
potępiaj więc w czambuł czegoś czego do końca nie znasz tylko dlatego,
że nie jest zgodne z wyznawaną przez Ciebie ideą.

Pozdrawiam! Lucass
Pozdrawiam, Lucass
Obrazek
Zapraszam na http://www.wedrowki.com
Avatar użytkownika
Lucass
Kangoomistrz 2012, ale w dalszym ciągu Zdiagnozowany Kangooholik Podróżny
Kangoomistrz 2012, ale w dalszym ciągu Zdiagnozowany Kangooholik Podróżny
 
Posty: 10332
Dołączył(a): środa, 28 czerwca 2006, 23:00
Lokalizacja: Kraków, zasadniczo...

Postprzez sw środa, 2 sierpnia 2006, 06:53

Lucass napisał(a):Zapewniam Cię, że klocki hamulcowe mają większy wpływ na
bezpieczeństwo w sensie ogólnym niż światła.

I znowu sie nie rozumiemy. Ty o technice, a ja o świadomości.

Co do rurek, szyb i homologacji nie uciekam od tematu. Chcę tylko
zwrócić uwagę, że oburzasz się o światła nie zauważając innych
elementów, które też mają wpływ na bezpieczeństwo. A rurki to też
wyłącznie estetyka, do której masz takie zastrzeżenia w przypadku świateł.
Przecież chodzi Ci o bezpieczeństwo. Mniemam że pieszych też...

Jak rozumiem to nie do mnie. Na rurki również się oburzam (ale nie w tym wątku). Nawiasem mówiąc - u nas rurki są chyba jeszcze dopuszczone (choć moim zdaniem niedopuszczalne). Zakazane są w niektórych krajach UE, np. Wielkiej Brytanii.

Punkt o sposobie hamowania pominąłem dlatego,że mówi właśnie o
"sposobie" tzn dotyczy jego gwałtowności, która musi być uzasadniona
sytuacją na drodze, nie o światłach.

Sposób to także sposób informowania. Pozostałe cytowane przepisy również dotyczą świateł.

specjalistyczne zakłady które się tym zajmują profesjonalnie. Nazywa się
to "tonowaniem" i jeżeli jest przeprowadzone zgodnie z instrukcją, światła
nie tracą homologacji. A wbrew temu co piszesz 10% robi różnicę. Nie

Jak napisałem - jeśli jest dopuszczone, to ok. Jeśli komuś 10% robi różnicę, to niech zakłada. Tylko, że w tym wątku nikt z zakładających nie wspomniał, że chce założyć homologowane folie (może przeoczyłem?). Pisze się o lakierowaniu czy samodzielnym oklejaniu.

potępiaj więc w czambuł czegoś czego do końca nie znasz tylko dlatego,
że nie jest zgodne z wyznawaną przez Ciebie ideą.

jak wyżej - dopóki zgodne z przepisami, to nie mam nic do tego, bo rozumiem, że ktoś pomyślał, abym ja te światła zobaczył.
sw
Kangoomaniak
Kangoomaniak
 
Posty: 1255
Dołączył(a): poniedziałek, 5 stycznia 2004, 00:00

Postprzez KiK środa, 2 sierpnia 2006, 07:11

Panowie, obecna dyskusja zaczyna mi się podobać ;) Sam sprawdziłem, że czasami lepiej nie odpowiadać odrazu ma posta który podnosi nam adrenalinę - po pewnym czasie przemyślenia wychodzi coś bardziej konkretnego i stonowanego pod względem wypowiedzi.

Sławek w tym co piszesz masz dużo racji, poza jedną rzeczą wg mnie - nie za bardzo się zgadzam z przeniesieniem realiów prawa austryjackiego na nasze polskie drogi. Lepiej chyba jest napisać jak to wygląda w prawie polskim.

Lucass jedna uwaga. Wiem, że nie chciałeś źle ale przypomnienie zapewne się przyda ;) Prawo [niezależnie o jakie prawo chodzi] najlepiej ująć w całym kontekście. Poszczególne art. i paragrafy nie zawsze są jasne i wyczerpujące całość zagadnienia.

Nota bene w Piśmie Świętym jest napisane: Boga nie ma. Koronny argument ateistów w walce z monoteistycznymi religiami. Zapominają dodać, że to tylko część zdania: Boga nie ma, rzekł głupiec w sercu swoim... To taki mały OT do tego co napisałem powyżej ;)

Kuba
www.pomozlence.pl/aukcja.html
Czarny XX Super Blackbird '01
Granatowy C8 2,2 '03
Czerwony Kangoorek 1,4 `99 ... już ex
Avatar użytkownika
KiK
Łubu dubu, łubu dubu, niech nam żyje Prezes i jego Pomocnik naszego klubu, NIEEECH ŻYYYJEEE NAM!
Łubu dubu, łubu dubu, niech nam żyje Prezes i jego Pomocnik naszego klubu, NIEEECH ŻYYYJEEE NAM!
 
Posty: 1323
Dołączył(a): sobota, 4 lutego 2006, 00:00
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez koniuadam środa, 2 sierpnia 2006, 09:29

Siedzę sobie w domu z nogą w gipsie a tu taka dyskusja :o
Czytam i czuje się jak w rodzinie 8O ,argument-kontrargument.
A dyskusja nie przekonała, żadnej strony do swych racji, (co najwyżej wspólnych mianowników) :?
Każdej ze stron sporu pozostaje mała awersja do przeciwnika :(, piszę z doświadczenia mediatora w różnych konfliktach.

Czy nie prościej odpowiedzieć na pytanie stawiane w temacie, dodać pouczenie(ostrzeżenie aby nie przesadzić z ulepszeniami) i tyle w temacie.

Pozdrawiam
Ad@M
1.2-16V zielony OASIS '02
Avatar użytkownika
koniuadam
Kangoogaduła
Kangoogaduła
 
Posty: 160
Dołączył(a): piątek, 16 czerwca 2006, 23:00
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez sw środa, 2 sierpnia 2006, 09:32

KiK napisał(a):Sławek w tym co piszesz masz dużo racji, poza jedną rzeczą wg mnie - nie za bardzo się zgadzam z przeniesieniem realiów prawa austryjackiego na nasze polskie drogi. Lepiej chyba jest napisać jak to wygląda w prawie polskim.

No to pisze: w prawie polskim potrzebuję dobrego adwokata. :)
sw
Kangoomaniak
Kangoomaniak
 
Posty: 1255
Dołączył(a): poniedziałek, 5 stycznia 2004, 00:00

Postprzez sw środa, 2 sierpnia 2006, 09:43

koniuadam napisał(a):A dyskusja nie przekonała, żadnej strony do swych racji, (co najwyżej wspólnych mianowników) :?

Mianowniki to podstawa do przekonywania, czyż nie?

Każdej ze stron sporu pozostaje mała awersja do przeciwnika :(, piszę z doświadczenia mediatora w różnych konfliktach.

Nie przeciwnik tylko rozmówca/dyskutant. I nie awersja do osoby, tylko do problemu. To trzeba oddzielić, bo inaczej to się pogryziemy w innych wątkach. :)

Czy nie prościej odpowiedzieć na pytanie stawiane w temacie, dodać pouczenie(ostrzeżenie aby nie przesadzić z ulepszeniami) i tyle w temacie.

Zwykle tak się da, gdy sprawa dotyczy tylko strony technicznej - każdy mówi co myśli i po temacie. Jednak tam, gdzie sprawa dotyczy raczej głowy niż techniki, nie tak prosto dać krótką odpowiedź. A już szczególnie, gdy są wypowiedzi w stylu "niech inni się martwią, byle mnie było wygodnie" czy "przecież inni robią jeszcze gorsze rzeczy niż ja". Swoją drogą, to typowo polskie argumenty. :(
sw
Kangoomaniak
Kangoomaniak
 
Posty: 1255
Dołączył(a): poniedziałek, 5 stycznia 2004, 00:00

Postprzez koniuadam środa, 2 sierpnia 2006, 10:08

Mianowniki to podstawa do przekonywania, czyż nie?

Zgadza się.

Nie przeciwnik tylko rozmówca/dyskutant. I nie awersja do osoby, tylko do problemu. To trzeba oddzielić, bo inaczej to się pogryziemy w innych wątkach.

I tego wszystkim życzę.

Jednak tam, gdzie sprawa dotyczy raczej głowy niż techniki, nie tak prosto dać krótką odpowiedź. A już szczególnie, gdy są wypowiedzi w stylu "niech inni się martwią, byle mnie było wygodnie" czy "przecież inni robią jeszcze gorsze rzeczy niż ja". Swoją drogą, to typowo polskie argumenty.

Radził bym nie podejmować żadnej dyskusji, STRATA CZASU I ENERGII.

Pozdrawiam
Ad@M
1.2-16V zielony OASIS '02
Avatar użytkownika
koniuadam
Kangoogaduła
Kangoogaduła
 
Posty: 160
Dołączył(a): piątek, 16 czerwca 2006, 23:00
Lokalizacja: Gliwice

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Pytam

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron