Witam.
Opowiem pokrótce całą historię z moim staruszkiem z 1999 r silnik 1.2.
Dziadek wiadomo wymaga wymiany części w zawieszeniu sobie myślę, bo wszystko się telepie.
No to mając w zapasie kilka złociszy zabieram się do remontu, podjeżdżam do zakładu gdzie naprawia się samochody różnych marek.
Wjeżdżam na szarpaki no i proszą mnie do kanału, ku mojemu zdziwieniu okazuje się, że do wymiany jest WSZYSTKO.
Wymiana części trwała 2 dni.
Płace wyjeżdżam z warsztatu jadę sobie po trasie, nagle jeeeeebud. Rozwaliło skrzynie biegów. Okazało się, że rozsypało się nowe trójpalczaste łożysko na lewej półosi to, co wchodzi w skrzynie, Niestety skrzynia złom trzeba nową, więc kupuję w tymże warsztacie nową skrzynie, przynajmniej tak wyglądała.
Skrzynia i zawieszenie jeszcze pachnie nowiną, więc jadę sobie po trasie i słyszę trzaski w zawieszeniu takie jakby łamany plastik. Okazało się, że gumy w wahaczach po mimo że są nowe tak jakoś sucho trzaskają, popsikał mechanik jakimś płynem i jest super trzaski znikły.
Wiec zadowolony jadę sobie po trasie.
Teraz słyszę coś ala bułana na oponie, ale nie czuję tego (drżeń brak).
Tak przy prędkości 50 km/h słychać stuk…….stuk……..stuk…. jak jadę szybko tak około 80 to słyszę stuk.stuk.stuk…. szybkie stukanie. No to z powrotem na warsztat.
Wszystko nowe oprócz półosi może krzywa jakaś sobie myślimy.
Wyjmujemy półosie i zabieram je do firmy, która zajmuje się regeneracją i prostowaniem półosi oni to zbadali i powiedzieli, że półosie proste.
Noto ja już i mój mechanik nie wiemy, co jest, wszystko nowe z przodu a stuki słychać po lewej stronie jak by.
Opony i felgi kupuje nowe O ŻESZ ***…… nie pomogło.
Brak koncepcji jakichkolwiek, jeżdżę tak już z miesiąc.
Co w trawie piszczy???
Pozdrawiam.