Po gumach na pedałach i kierownicy trudno jest ocenić przebieg. Jak kupowałem swojego miał 121tys. km i wytarcia na to wskazywaly ale jak walnęła uszczelka pod głowicą to mechanik powiedział, że było kręcone. Zdjęto z licznika około 100tys. km. Później przy remoncie kapitalnym silnika też oceniona, że autko przejechało prawie 300 tys. km.
Odnośnie prywatnego jeżdżenia też nie da się określić przebiegu. Ja mam zarejstrowany samochodzik na siebie prywatnie a jeżdże slużbowo po kraju i natłukłem przez 1,5 roku ok. 70 tys.km. A na dodatek przez kilka miesięcy jeździłem bez licznika, więc tylko z moich obliczeń, z wyjazdów w trasy wiem, że w tym czasie zrobiłem ponad 20 tys.km.
Teraz mam silnik po kapitalnym remoncie i powinienien liczniczek zacząć kręcić od "0" a wskazuje około 170 tys. Nie będę go cofał. ...ale kto mi później uwierzy w faktyczny przebieg i w to, że remont był robiony (na prawdę).
A jeśli chodzi o książkę serwisową to sam byłem świadkiem jak uzupełniano wpisy i wprowadzano do komputera w serwisie przeglądy.
Dwa lata temu, jak kręciłem się za kupnem kangoorka to nawiązałem znajomość z facetem, który sprowadzał samochody. Powiedział mi, że właśnie wstawił do komisu 2 kangoorki w diselku ale o dużym przebiegu - ponad 200tys. km. Pojechałem do komisu aby mimo wszystko je zobaczyć. W komisie, na drugi dzień, miały już inne przebiegi, jeden 133tys. km. a drugi 152 tys.km.
Jak tu wierzyć licznikom
