www.klubkangoo.pl

Na początek rozebrałbym manetkę i przeczyścił styki. Choć objawy wskazują, że mogło się coś powypalać i zwiera nie wtedy co potrzeba. Wtedy wymiana manetki.

Wszystko wróciło do normy i działa jak należy... może to przez to że auto troszkę długo stało pod chmurką i nie jeździło...

Wysłane z mojego HUAWEI GRA-L09 przy użyciu Tapatalka

Mareczek89 napisał(a):Czy ktoś może mnie oświecić o co chodzi w moim skoczku??
Chcę użyć spryskiwacza przedniej szyby więc pociągam manetkę prawa do siebie -zonk - uruchamia się tylna wycieraczka... Dopiero jak włączę tylną wycieraczkę poprzez przekręcenie manetki od tylnej wycieraczki i pociągnę manetkę do siebie to działa mi spryskiwacz przedniej szyby...

Czy ktoś z Was może miał podobny problem??

Mam podobny efekt, ale inne zależności:
- przy pierwszych dwóch biegach wycieraczek wszystko jest OK, działa przód, tył i spryskiwacze
- przy najszybszym biegu wycieraczek przednich nie da się włączyć wycieraczki tylnej, obu świateł przeciwmgielnych, nie da się zmienić świateł z mijania na długie i nie działa mruganie światłami długimi. Ciekawostka - da się uruchomić spryskiwacz tylny, wtedy też rusza tylna wycieraczka.
- po cofnięciu dźwigni wycieraczek o jeden bieg wszystko zaczyna działać poprawnie.

Nie jest to raczej kwestia uszkodzeń manetek, bo co ma prawa (wycieraczki) do lewej (światła)? Stawiam na oprogramowanie, które w tym aucie pośredniczy we włączaniu większości elektryki.

Zazwyczaj takie dziwne zachowania to nie kwestia softu tylko braku masy.

Brak masy - ale w którym miejscu? Zespól manetek sprawdzałem już na wiosnę, między masą na płytkach drukowanych a nadwoziem jest poniżej 1 oma.

Zapewne gdzieś w obrębie kierownicy. Tzn. w obrębie instalacji (wiązki) obejmującej kierownicę. Niski opór nie musi świadczyć o tym, że masa jest prawidłowa. Przy śladowym obciążeniu z miernika jest ok, ale gdy pojawia większy prąd zaczynają się problemy.
Próbowałbym podawać "obcą" masę i sprawdzać. Niestety poszukiwania złego w instalacji to często szukanie igły w stogu siana.

Udało się! Wszystko działa jak trzeba, a przy okazji trochę spostrzeżeń, może komuś się przydadzą.
Przełącznik kierunkowskazów jest połączony z instalacją samochodu poprzez przełącznik wycieraczek, za pomocą wiązki przewodów o małym przekroju, nie większym niż 0,2 mm2. To oznacza, że nie przełącza on żadnych dużych prądów, lecz podaje jedynie sygnały sterujące, zapewne rzędu miliamperów, a przy takich prądach nie ma możliwości wypalenia styków.
Wiązka łącząca przełącznik lewy z prawym wykonana jest z dość sztywnych drucików. Są one połączone z terminalami złącz w ten sposób, że wciska się je w nacięcie terminala, co powoduje przecięcie izolacji i lekkie nacięcie żyły przewodu. Przewód nie jest zamocowany w żaden inny sposób, więc to nacięcie plus wibracje mogą wcześniej czy później doprowadzić do odłamania przewodu. Tak też się stało w moim przypadku - załączam zdjęcie.
Oderwany przewód łatwo naprawić, wystarczy z terminala wydłubać starą, odłamaną końcówkę i ponownie wcisnąć przewód cienkim wkrętakiem. Dla pewności ponaciągałem pincetą resztę przewodów po obu stronach wiązki - oderwały się jeszcze dwa.
Podobna wiązka jest też wewnątrz prawego przełącznika, tutaj dało się bez wysiłku oderwać trzy przewody, trzymały się tylko na izolacji, ale jakimś cudem jeszcze kontaktowały.
Cała operacja - otwarcie obudowy kierownicy, demontaż obu zespołów przełączników, naprawa wiązek i montaż - poniżej pół godziny.
Powodzenia!

No niezły patent
I jeszcze te przewody w jednym kolorze...
Qwa, w <R> umieją dbać o własny interes.