www.klubkangoo.pl

Miałem dziś chwilę grozy , spod przełącznika wycieraczek czy sterowania radiem pod kierownicą poszedł dym.Pożaru na szczęście nie było , ale smród cały czas się utrzymuje a nie działa spryskiwacz i wycieraczki razem z nim.Mam na myśli załączenie trybu , który jest po przyciągnięciu na chwilę manetki od wycieraczek.
JAKIEŚ POMYSŁY CO i DLACZEGO ?????.Reszta jest OK. Radio , komp i wycieraczki działają . Brak tylko spryskiwacza.

Normalnie. Przełącznik w manetce się wyeksploatował. Do wymiany.
Bo po smrodzie sądzę, że reanimacja już nie pomoże.
Exitus, jak mawiał felczer chorąży Zubryk w Czterech Pancernych

To ,że wyeksploatował się wyłącznik jest pewne.Pytanie do ogółu czy ktoś wie coś więcej.Mam na myśli szczegóły dotyczące konkretnie tego typu przełączników.Czy są zespolone , czy można coś wymienić bez podmiany całego modułu pod kierownicą lub kto w Łodzi może to naprawić . Tylko nie ASO
Tak jak pisałem nie działa załączenie spryskiwacza na przód i na tył .Reszta wszystko działa.
Swoją drogą szkoda ,że fabrycznie nie jest montowana tzw.szybkozłączka na klemie + (mam tak w Partnerze 2002) .Przy takiej awarii jak moja szybkie odłączenie prądu może niejednokrotnie uchronić przed pożarem.

Przed tego typu pożarem powinny chronić bezpieczniki.

Powinny!!! Niestety nie zawsze.Już miałem okazję gasić dwa razy auta w których zaczęło się od smrodu,dymu aż temperatura była taka ,że topiło się wszystko mimo odłączenia prądu.
Jednego nie ugasiła nawet straż , bo koleżce zachciało się coś tam montować bezpośrednio z zasilaniem z aku , a o bezpieczniku nie pomyślał.

Z tymi bezpiecznikami to różnie bywa , mi jak zwarło kabelki od "titawki " to też smrodek był niezły , a bezpiecznik cały

Mam do dziś nie wymieniony przełącznik wycieraczek i spryskiwacza zarazem.Już rozbierałem we wrześniu.Wszystko da się rozłożyć na elementy tylko pytanie czy da się dopasować z innego np.od rocznika 2004 Megane.Rozebrane miałem swoje w ręku(brak tedy aparatu by zrobić fotki) a inne widzę tylko na zdjęciach w całości.Za brak spryskiwacza(jego zasilanie) odpowiedzialny jest mały element metalowy , który mechanicznie przesuwa się po płytce na której są dwie szerokie metalowe ścieżki i reszta innych przylutowanych elementów.Cała awaria polegała na tym ,że jedna z blaszek miedzianych(owa ścieżka) na płytce oderwała się i zwarła z drugą.
Dlatego dym i smród, a bezpiecznik spalił się jednak.Myślałem niedawno( przed mrozami),że po mechanicznym rozdzieleniu blaszek i wyrzuceniu przesuwnej zworki pozbędę się włącznika ale zamienię przewody z płynem od spryskiwaczy tył na przód i uruchamiając tylne spryskam przednie szyby.Wszystko proste i zajęło 15 minut ,tylko niestety cały czas jest w zwarciu rozbierany ww przełącznik i pali bezpiecznik zaraz po włożeniu i przekręceniu stacyjki. Nadal jeżdżę bez spryskiwacza i czekam na ciepło by znów rozebrać przełącznik.Przydałby się drugi do złożenia 1 z 2.

Cholera i ja się doczekałem .
Dym, smród, paniczne krzyki żeńskiej części załogi. Trochę to trwało ale udało mi się zerwać klemę z baterii
i sytuacja powoli sie unormowała. Na szczęście spotkało mnie to w pobliżu miejsca zamieszkania.
Teraz trzeba zakupić nowy przełącznik gdyż tego nie da się uratować.
Swoją drogą trzeba by pomyśleć nad jakimś sposobem szybkiego odłączenia aku. gdyż w takich sytuacjach
można się sfajczyć całkowicie.

W żuku był taki magiczny "kluczyk"
http://rolniczeczesci.bazarek.pl/opis/2 ... w-400.html

W żuku był taki magiczny "kluczyk"

O to to to .... właśnie coś takiego .
Swoją drogą w czasach wszechobecnych systemów bezpieczeństwa autka powinny mieć
taki magiczny guziczek w kabinie aby w takich właśnie sytuacjach lub w trakcie kolizji
można było natychmiast odłączyć zasilanie.