Strona 3 z 3

Re: Egzaminy na prawo jazdy - wrażenia

PostNapisane: wtorek, 22 września 2009, 19:22
przez cadyx
To i ja opiszę swój kurs i egzamin. Kurs robiłem w LOK-u w małym miasteczku w ok. Krakowa w 1981 r. Kurs zaczynał się w styczniu a egzamin w marcu. Jazdy były maluchami, w pierwszym któryś z kursantów załatwił skrzynię. Oczywiście trzeba było się na nie urywać ze szkoły i tak jak Lucass pisał wyjeździłem ok 2/3 godzin. Jeszcze lepsze były jazdy motocyklem. WSK 125 ze skrzywionym przednim zawieszeniem (po spotkaniu ze ścianą jednego z kursantów) sciągąjąca w jedną stronę i nauka na oblodzonym placyku posypanym piaskiem przy temp -10.
Natomiast egzamin to było zrobienie kółeczka po miasteczku (ok 2km) i żadnych manewrów na placyku oraz ósemka WSK-ą. a po dwóch tygodniach prawko w kieszeni.

Re: Egzaminy na prawo jazdy - wrażenia

PostNapisane: wtorek, 22 września 2009, 19:26
przez AdiK
Lucass napisał(a)::
Znam takich co na taki egzamin przyjechali... motorem :mrgreen:
:


Albo własnym samochodem :D :D

Re: Egzaminy na prawo jazdy - wrażenia

PostNapisane: środa, 23 września 2009, 10:20
przez MK
Moje PJ to rocznik 1988.
Robiłem na obozie PO w Oświęcimiu w 3 tygodnie i było to miasto z największą wówczas liczbą rond w województwie bielskim.
Teoria to testy chyba po 25 pytań + 5 z motocykla.
Trafiłem na PF 126p gdzieś około rocznika 1980.
Instruktor zapytał, czy jeździłem – tak, to pokaż. Pachołki, parkowanie przodem, tyłem, bokiem, ruszanie z ręcznego – OK. Jedziemy na miasto. Oczywiście załatwiało się wszystkie sprawy instruktora, odwoziło do domu urzędniczki i jeździło do niego na czereśnie na działkę. Wyjeździłem z połowę jazd a reszta poszła na jazdy mniej pojętnej koleżanki, którą też szkoliłem na pachołkach, gdy instruktor drzemał na ławeczce w cieniu brzózki.
Egzamin zdawałem ostatni, trzeba było odwieźć tradycyjnie do domu 2 panie z biura LOK, więc …..nie starczyło miejsca dla……instruktora.
Motocykl to oczywiście WSK 125, ale wtedy zarówno jazdy, jak i egzamin były tylko NA PLACU BEZ WYJAZDU NA DROGĘ!!!!!

Re: Egzaminy na prawo jazdy - wrażenia

PostNapisane: niedziela, 27 września 2009, 21:17
przez MZ_MZ
Ja to podobnie jak Lucass. Czasy PRL/PF126, załatwianie spraw instruktora np. złoty pierścionek dla żony w innym mieści oddalonym o 40 km, czy powrót z instruktorem w stanie ...
Potem były kolejne kategorie C po 3 latach E (takie były wtedy przepisy).

Teraz chodzę na D i chyba tak myślę, że pierwszy raz w życiu załapie się na poprawkę. Autobus 12m długi i parkowanie w zatoce! Po mieście dużo osobówek, linie, krawężniki ... zacząłem zwracać uwagę na tych z MZK, naprawdę podziwiam panie prowadzące 14m jamnika. Ale to już nie egzamin i jak linia się zdarzy, nikt nie zwróci uwagi.
Co innego na egzaminie. Czas pokaże. :oops:

Re: Egzaminy na prawo jazdy - wrażenia

PostNapisane: wtorek, 23 marca 2010, 19:33
przez nowicjusz
Ja dziś odebrałem swoje prawo jazdy i zrobiłem pierwszą w swoim, życiu jazdę swoim własnym samochodzikiem kangurkiem :D .

Dobrze, że kupiłem go jeszcze w trakcie nauki jazdy, bo nie wiem czy bym się nie rozmyślił i rzuciłbym te dalsze podchodzenie do egzaminów. Jak już był samochód to musiałem walczyć i się zmuszać, aby jednak zdać te prawko. Za trzecim razem mi się wreszcie udało, a ile stresu i nerwów się nabawiłem, to tylko ten wie, kto ostatnie robił prawko i odczuł to na własnej skórze.

Po prostu wszystko zależy od stresu - czy go opanujesz i od egzaminatora , któremu wcale w zasadzie nie zależy czy ty zdasz. Noga lewa, przy każdym podejściu na egzaminy mi latała, a w gębie robiło mi się sucho. Ten cały stres wynika nie z tego ,że nie umiesz jeździć, ale z tego, że nie masz wystarczająco dużo forsy i każdy oblany egzamin to dodatkowe koszty.

Prawda jest też taka, że cała ta szkoła jazdy, to Ciebie nauczyła tylko podstaw jazdy, ale tylko praktyka i doświadczenie może dopiero cię faktycznie wyszkolić. Jestem świadom, że jeszcze sporo godzin muszę wyjeździć, aby się poczuć pewnie za kierownicą, ale każdy przecież to przechodził więc taka to jest kolej rzeczy.

Jak to jest z tym zielonym listkiem , czy muszę go przyklejać, czy mogę sobie to odpuścić.

Re: Egzaminy na prawo jazdy - wrażenia

PostNapisane: wtorek, 23 marca 2010, 19:49
przez Marek_Bielsko
Nie trzeba tego listka.

Re: Egzaminy na prawo jazdy - wrażenia

PostNapisane: wtorek, 23 marca 2010, 22:41
przez Jacoob
Ale możesz teraz sobie już przykleić taką fajną żółtą naklejkę :)

(patrz lewy górny róg forum) :)

Re: Egzaminy na prawo jazdy - wrażenia

PostNapisane: wtorek, 23 marca 2010, 22:44
przez Masaccio
No nie wiem, będą na niego trąbić i się zestesuje ;)

Re: Egzaminy na prawo jazdy - wrażenia

PostNapisane: środa, 24 marca 2010, 07:26
przez nowicjusz
Jeszcze nie za bardzo znam tych nawyków kierowcy. Jak wczoraj jeździłem, to nap na skrzyżowaniu chciałem skręcić w lewo na drogę z pierwszeństwem przejazdu, ale inny kierowca jadąc z prawej strony drogą z pierwszeństwem stanął, choć miał pierwszeństwo, aby wjechać w moją drogę na której byłem. Dobrze, że kolega był ze mną i podpowiedział mi, że on mnie przepuszcza bo widocznie ciężko by mu było się zmieścić wjeżdżając w drogę. Ja jak bym jechał sam to bym czekał i nie wiedziałbym o co mu chodzi.

Drugi przypadek to jechałem za samochodem , a ten samochód się zatrzymał przed jakimś wjazdem. Czekam i czekam z naprzeciwka samochody przejeżdżają , a on stoi, więc migam kierunkiem aby go wyminąć, a tu z tego wjazdu wyskakuje mi samochód i wjeżdża na mnie. Nic nie było widać za tym winklem. I takie to były moje pierwsze doświadczenia w pierwszej mojej jeździe po odebraniu prawka. Wszystko się dobrze skończyło bo samochód ten musiał wjechać na chodnik i jakoś mnie ominął.

Re: Egzaminy na prawo jazdy - wrażenia

PostNapisane: piątek, 26 marca 2010, 13:25
przez MZ_MZ
Przepisy jak zawsze w szagółowych/wyjatkowych wypadkach sie nie sprawdzają. Zawsze tez potrzeba zdrowego rozsądku.

Z drugiej strony jak patrzę na umiejętności kierowców i brak szacunku do przepisów to ...
Kobieta cofając na parkingu, cofnęła w drugi samochód i tak się wystraszyła, że pusciła jeszcze bardziej sprzegło - tj. docisnęła tamtem samochód! Innym razem cofając cafała przez cały 2m chodnik, zatrzymał sie dopiero na krzakach za chodnikem!

Zgroza.