Oczywiście nie sądźcie, że gdy mnie Szkarada przesłuchiwała, to ja kpiłem i drwiłem z niej sobie! Ja po prostu wiedziałem czego chcę, a Szkarada natychmiast zaczęła się gubić, bo nigdy przesłuchiwany przez nią, ten pożałowania godny osobnik - klient, nie żądał od niej, by ona właściwie wykonywała swój zawód.
Przypuszczam, że obie Szkaradnice, to po prostu żony, krewne, powinowate, czy też kumpelki kumpli włodarzy obecnych, lub niegdysiejszych gminy. Wzięły sobie Kopciuszka do roboty, bo ktoś przecież musi… Ale to one są ozdobą komendy! Nawet przefarbowały sobie włosy na żółto, a na paznokcie, które jeszcze tak niedawno „u tatusia” rwały jakieś buraki, nakleiły te śliczne tipsy. Teraz one są królewnami w gminie, no i z uwagi na swą pracę niezwykle ważne, „wykrztaócone” i ładne…
Mogą przecież nie jednemu pójść na rękę, wiec wszyscy w koło zabiegają o poprawne z nimi układy.
Tylko czemu ja mam to robić? Przecież o te układy zabiegają miejscowi. To miejscowi mają ulgi w „zrzutce jeleni na gminę i do budżetu państwa”! Ja, skoro już mnie wezwali chcę, by przesłuchali mnie należycie i nie będę im utrudniał, ani ułatwiał pracy. Wiem, że nie mają dowodów, bo zdjęcie „w plecy”, to właściwie taki świstek mówiący, że może to ja prowadziłem, ale jak pamiętacie:
kra10 napisał(a): że żwir ten może pochodzić z tej leśnej żwirowni. Czyli ekspertyza z tym „może”- jak świstek papieru
Takimi świstkami, to mogą się „awaryjnie” podetrzeć!
Straż też żądała bym wskazał cyt. z ich pisma „… komu-imię, nazwisko i dokładny adres… powierzony został pojazd…” (skan pisma -
http://imageshack.us/f/801/przesuchanie.jpg/ ) i to zarówno w piśmie, jak i wtedy na tym przesłuchaniu. Więc wyjaśniłem Szkaradzie, że Makellele znam tak jak już to Wam pisałem:
kra10 napisał(a): nie potrafię podać danych kierowcy, choć znam Makelele od dawna. Ona napisała , że nie chcę. Nie napisała też, że umiem w tym norweskim mieście Søgne trafić do wynajmowanego przez Makelele mieszkania, bo już tam parę razy byłem, jednak nigdy się nie interesowałem jak nazywa się ta ulica, czy też jaki jest numer domu, czy mieszkania. Jest mnie to niepotrzebne, bo mam z nim kontakt telefoniczny, lub poprzez skrzynkę e –mail
Na co ona wyjaśniła mnie, że o tym mówi Kodeks o Ruchu Drogowym w Art. 78.4 .
Więc poprosiłem, by mnie przeczytała, gdzie w tym artykule znajduje się informacja o konieczności podania imienia, nazwiska, adresu pobytu, adresie korespondencyjnym, PESELU, a nawet nr telefonu o który się dopominacie! ( tu macie tę „Instrukcję udzielenia pomocy w nabycia orgazmu zawodowego przez Straż Gminną w Pipidowie” -
http://imageshack.us/f/19/druczekp.jpg/ )
Zacytuję ten artykuł p.4 w całości cyt „
4. Właściciel lub posiadacz pojazdu jest obowiązany wskazać na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie, chyba że pojazd został użyty wbrew jego woli i wiedzy przez nieznaną osobę, czemu nie mógł zapobiec.”
I tu jest to owe ściemnianie, by z ciebie kierowco zrobić barana rzeźnego i okazyjnego fundatora „uciech gminnych jak i krajowego budżetu państwowego”! A ty wręcz nie możesz tego podać, bo to są dane osobowe. Szkarada dwoiła się i troiła, ale jak nakazywałem wpisanie tych jej wypocin do akt przesłuchania natychmiast się wycofywała, bo wyszła by przed ewentualnym sądem jako nierozgarnięta. Nakazałem jej nawet, żeby wpisała cyt. „ nie zgadzam się z interpretacją przepisów przesłuchującej mnie osoby. Sugestia jakoby Art. 78.4 nakazywał mnie znać dokładne dane osobowe kierującego moim pojazdem są w mojej ocenie fantazją, lub nieumiejętnością rozumienia czytanego tekstu, zaś udzielanie danych osobowych, zwłaszcza tak dokładnych obywatela Norwegii przestępstwem ”.
Po tym naprawdę Szkarada już „zgasła” i zajęła się tym przepisywaniem.
Co oznacza ten art. 78 punkt 4 ?
Że kierowca ma wiedzieć komu użycza pojazd, a nie że jak z rękawa będzie podawał adres np. obecnego pobytu.
To absurd, bo przecież straże mają 180 dni na ukaranie mnie mandatem, lub przekazanie sprawy do sądu. Kiedyś miały obowiązek wysłać zawiadomienie w przeciągu 30 dni od ujawnienia wykroczenia (czyli od wyjęcia danych z fotoradaru i ich obrobienia, co najczęściej następuje w kilka dni po zdarzeniu, do stempla na znaczku pocztowym ich zawiadomienia ), teraz jednak dano im te prawie 180 dni, ale od zdarzenia. Tak się w mojej ocenie rzeczywistości tego kraju składa, iż przepisy napełniające budżet, zmieniają się natychmiast. Te jednak, które są istotne dla funkcjonowania rozsądku w kraju, wymagają bardzo długiego czasu „leżakowania” (pod koniec podam przykład i link w którym mówi się, że fotoradary kłócą się z naszą konstytucją). Jednak zapewniam Was, że każdy sąd uwierzy nam, iż nie pamiętamy kto pół roku temu prowadził ten samochód ( a nawet miesiąc temu), a już żądanie od właściciela informacji gdzie znajduje się ta osoba obecnie jest nonsensem, bo może w „Stanach na chlebek” pracuje!
Prześledźmy inne hipotetyczne przypadki.
1. Chcę sprzedać samochód. Daję ogłoszenie. Któregoś dnia przyjeżdża 30 kierowców. Jeden z nich podając mnie rękę mówi:
- Czesio jestem! Przejedziemy się? Jestem zainteresowany kupnem.
Tego dnia 30 nieznajomym sprawdzam czy mają prawo jazdy i dalej w drogę, bo każdy chce zanim kupi auto się przejechać… I Wysoki Sądzie ten Czesio „depnął”, a ja teraz dostaję informację, że Czesio przekroczył prędkość. Powinni się domyśleć, że to jazda próbna i „zbuja” zatrzymać, a nie zdjęcie w plecy, a oni z „dupskami” ukrytymi w samochodzie! To i tak cud, że pamiętam jego imię, choć nie jestem pewnym czy to Czesio właśnie wtedy kierował, bo godzina niby się zgadza… Słońce było nisko… Możliwe że to Czesio!
Co ? Wydaje Wam się nie możliwe? Możliwe, bo ja tak mniej więcej kiedyś miałem. Sprzedając auto znajomemu, zatrzymała go Policja. Oni jednak zatrzymali pojazd i nie miałem żadnych kłopotów! Czemu z powodu działania Straży Gminnej w Pipoidowie miało by być inaczej? Inne prawo? Nonsens. Tylko, że praca Straży Gminnej w Pipidowie polega na siedzeniu sobie w domku i „gospodyni po pupie klepaniu”, gdy tymczasem fotoradar na kupie obornika, fotki bez kontroli „muszce, czy osie na tle samochodów” strzela.
Oj tak, „suszarka” i interwencja Policji, to coś wiarygodnego i normalność na drogach wprowadzającego. Strażnicy gminni zaś, to osoby którzy w mej ocenie ( z własnego doświadczenia mówię) mogą dopuszczać się wręcz nieprawości, bo od nich żądają wyników, te przekładają się na pieniądze dla gminy i budżetu … I jak tu kierowcę w „trąbę” nie robić.
Następny hipotetyczny przypadek na później.
Teraz do materiałów, które nam Sev zamieścił i mój komentarz do nich.
Puk. Puk! Sev - jesteś tam?Otóż materiał który przedstawiłeś jest ciekawy. Dobrze, że ci młodzi ludzie chcą normalności w mieście i już wiedzą, kto tak naprawdę jest wrogiem tego miasta.
Uśmiecham się właśnie teraz ze swojego przypadku. Z własnej naiwności!
Otóż parę lat temu zauważyłem, pod tablicą informującą kierowców o nazwie miejscowości pamiętnej dla mnie ze swojej młodości, drugą tabliczkę. Brzmiała „Miasto monitorowane”.
Ucieszyłem się, bo wierzyłem głęboko, że już teraz w tym miasteczku można nocą w każdą ciemną uliczkę wejść, ale…
Z tego snu wyprowadził mnie kolega z podstawówki. Było to zaraz po otrzymaniu wtedy tego pierwszego mandatu. Tak po prostu pojechałem go przyjąć, a w drodze powrotnej z kolegą porozmawiałem sobie. Powiedział mnie, że teraz jego znajoma Ola śledzi ten monitoring i tylko czeka, by ktoś pod światłami stojąc był bez pasów, używał telefonu komórkowego, czy choćby wywalił niedopałek! Dziewczyny się nawet chwalą, że tak kiedyś z „głupia-franc” zadzwoniły do kolegi, którego zobaczyły przed światłami, a ten głupek podniósł słuchawkę. W tym samym momencie wszedł komendant i musiały zrobić zdjęcie. Myślały, że jeszcze uda się wycofać, ale okazało się, że nie. Miały nawet z tego tytułu jakieś nieprzyjemności w pracy… Ale o koledze - kierowcy nic nie mówią… Ich szczebiot w słuchawce był jemu nagrodą!
Zaś ciemne uliczki-mówił- teraz nie patroluje już „Bolo” i „Niekiepski”, bo się zestarzeli… Jeden ma porządny wyrok i nadal siedzi, drugi stary, schorowany z jakiejś renciny i pomocy społecznej żyje, bo wychlał już tyle… Teraz chłopaki młode, te w kapturach i ze sprayem w ręku tam rządzą. Zobacz jak wszystko zdewastowali!
Słowem rozmowa ta wskazuje na to, że jeśli na swej drodze spotkacie tablicę z szyldem „Miasto monitorowane”, to wiedzcie, że w
„ciemnej uliczce” następcy „Bolo” i „Niekiepy” Was obrabują, pobiją, czy zelżą, za to
„pod światłem” Wam „poprawią”! A ci drudzy to znęcać się nad Wami mogą nawet 180 dni chyba, że wcześniej Was złamią, przyznacie się i zapłacicie „ z dobrej woli”…
Podobnie jest pewno i w tym Jaśle jednak uważam, ze ci młodzi ludzie porwali się z „motyką na Słońce”.
To trochę tak, jakby opluli „Qurwę uliczną”! I co?...
Dama ta wytrze się chusteczką i pójdzie na inną ulicę pracować „po swojemu” i nawet w gazecie mogą o tym sobie napisać.
Wdawanie się w pyskówki ze strażą nie są konstruktywne. W sądzie nie będzie się liczyło to, ze ci młodzi ludzie się niepokoją o zdrowiem użytkowników chodnika, bo przecież pan strażnik im powiedział, że promienie te są niebezpieczne! W sądzie będzie się liczyło, to że utrudniali. Nie ważne, że postawili samochód na terenie prywatnym ważne, że radar stał na chodniku miejskim. Nie ma też znaczenia jakaś tam tabliczka znamionowa, przecież straż chciała – proszę Wysokiego Sądu- wszystko wyjaśnić w swym biurze, gdzie ma wszystkie potrzebne dokumenty i … I sąd może takim chłopakom z lekka przywalić!
Jeśli jednak my, kierowcy w spokoju i z konsekwencją będziemy wymagali od nich rzetelnych materiałów dowodowych, to oni nie będą mogli „trzaskać” po 200 fotek dziennie i to pochyleni nad kawusią w domku przy szosie, czy też tak jak pracowały te dwie „Szkarady” w biurze. Nawet jeśli tylko połowa kierowców będzie, znając swe prawa, mądrze tłumaczyć się, to pozostanie wariant: Zmierzyć prędkość, zatrzymać, pouczyć i ukarać. Takich uprawnień (zatrzymanie) chyba nie mają straże.
A nawet jeśli, to co? Codziennie zaniosą 100 spraw pozbawionych dowodów do sądu?
Z takiego obrotu sprawy byłbym zadowolony! W sądzie są też kosze na śmieci choć sądzę, że będą im te sprawy zwracane z prośbą o uzupełnienie materiału dowodowego, którego już nie da się wzbogacić.
Tu w sprawie tej konstytucji -
http://moto.wp.pl/kat,55194,title,Manda ... omosc.html cdn