No to się chyba „Dziewczęcia”, co to sobie pozwala na 94km/h "w terenie" - tyle że zabudowanym - nie doczekamy.
Wstydliwa, czy leniwa sam już nie wiem, jednak ją podziwiam. Dziewczę zgotowało tam w tej straży niezły „łomot”!
Strasznie się bała. Pisała nawet do mnie pytania o najgorszy scenariusz wydarzeń. Ja zaś już nawet tekst z uśmiechem przygotowałem, lecz postanowiłem jednak jego nie zamieszczać, by jej nie straszyć… A jak jechałaś te 94 to się nie bałaś? Jednak tam, w tej komendzie poradziła sobie znakomicie!
Wydarzenia okazały się wręcz schematyczne. Myślę, ze tak właśnie postępują wszystkie straże.
Przesłuchiwał ja sam komendant. Na przywitanie mile się uśmiechał, zapewniał, że:
- Nic z tego nie będzie, ale muszę panią przesłuchać.
I znowu ten miły uśmiech, cichy głos zwiastujący bezpieczeństwo…
Słowem „Czystymilicjant”, ale „Dziewczę” okazało się mimo tych swoich lat na początku dwudziestki, zupełnie „niereformowalne”. Nauczyła się kilku zwrotów na pamięć ( w tym tych moich o nie udzielaniu podpisu – z czego jestem wręcz dumny) i jak tylko „Czystymilicjant” zaczął jej ściemniać, to ona prosiła go o wpisanie tego do protokółu.
Na co „Czystymilicjant” zrazu nie reagował i pisał „swoje” sądząc, że i tak nakłoni ją do podpisania, ale stało się inaczej.
Znowu podstawową argumentacja „Czystegomilicjanta” był ten „zapis” w Kodeksie o Ruchu Drogowym Art. 78.4 . w którym nic nie ma o adresie, telefonie, danych osobowych, a jedynie o wskazaniu osoby której użyczyliśmy pojazd. Jeśli więc podała imię, nazwisko, obywatelstwo, miasto a nawet ulicę na której zamieszkuje sprawca, to wykazała chęć zadość uczynienia przepisowi i ma dobrą wolę. Tu dodam, że to najdłuższa ulica w Oslo i widać to „jak byk” nawet w GoogleEarth, ale nic to przecież nie zmienia. Ważne, by ta informacja znalazła się w protokóle, będzie ona dowodem, że się nie stawiamy! (Jednak ulicę mogłaś sobie wybrać „mniej podejrzaną.
)
Ale „Czystymilicjant” wiedział co robi i tego nie chciał napisać, więc pisał co sobie myślał, a te „Dziewczę” na koniec w poprzek tekstu mu walnęła „Odmawiam złożenia podpisu gdyż prze” I dalej już nie zdążyła, bo „Czystymilicjant” wyrwał jej z rąk protokół. Teraz już znikł ów dobroduszny głosik i uśmiech…
„Dziewczę” poszło do sekretariatu burmistrza poprosiła o kartki papieru, długopis i napisała pismo do burmistrza. Poprosiła w nim o nadesłanie jej kopii tegoż przesłuchania. Wspomniała o tym, że odmówiła podpisu, bo co innego ona oznajmiała przesłuchującemu, a co innego przesłuchujący pisał. Poprosiła też burmistrza o wytłumaczenie dlaczego do tego doszło, a następnie zauważyła, że kopia tego pisma powinna zostać dołączona do protokółu przesłuchania, by wyjaśnić dlaczego tak się stało! Przecież ona, próbowała wyjaśnić to na protokóle, lecz komendant wyrwał jej wszystkie kartki z ręki.
Następnie złożyła te odręcznie napisane pismo wraz ze skreśleniami ( to nawet dobrze – po takich przejściach Wysoki Sądzie byłam cała roztrzęsiona ) w sekretariacie i po poświadczeniu przyjęcia na kopii, złożyła następne pismo – te o zwrocie kosztów przejazdu. Sekretarka udała się do „Czystegomilicjanta”, ten wraz z nią pojawił się w sekretariacie i próbował jej wmówić, że skoro nie podpisała protokółu, to nie była przesłuchiwana, ale sekretarka z tym jej pismem wraz z „Czystymmilicjantem” wyszli.
W chwilę później „Czystymilicjant” zapewniał o zasadności wypłacenia tych pieniędzy i znowu się uśmiechał, a w głosie odezwała się owa nutka dobroczynności. Poprosił o kolejne przesłuchanie, najlepiej teraz, zaraz…
Ponowne przesłuchanie odbyło się. „Czystymilicjant” pisał o tym Oslo, tej ulicy, że się dobrze znają z „wymiany studenckiej”… Słowem pisał prawdę! Jeszcze poszedł z nią do sekretariatu, ale ona pisma nie wycofała … I bardzo dobrze!
Na teraz „Dziewczę” jest w lepszej sytuacji ode mnie, bo zostawiła to pismo do burmistrza. Ten zapewne nie będzie miał czasu na odpowiedź, a „Czystymilicjant” nie będzie chciał słać do sądu nawet tego drugiego przesłuchania, bo w każdej chwili może zajść konieczność dosłania kopii tego pierwszego przesłuchania, a te są takie nierzeczywiście różne!
Nie ma to jednak większego znaczenia, bo jak przypuszczam w moim i jej przypadku, te papiery są w koszu na śmieci.
Tu macie inną stronę o tym, że postępowanie „Fotoradarowców” jest sprzeczne z prawem
http://www.fakt.pl/Sad-rozstrzygnie-czy ... 771,1.html i warto o tym pisać w tym protokóle przesłuchania, lub w tym piśmie do burmistrza (wójta, czy prezydenta). „Dziewczę” poszło przygotowane i to się chwali - mauczyła się na pamięć pewnych zwrotów i to ona zaskakiwała przeciwnika. Zwroty takie znajdziecie też w tych dwóch linkach ( tym wyżej i tym poprzednim -
http://moto.wp.pl/kat,89554,title,Manda ... omosc.html ).
Tak naprawdę płacić za „zdjęcie w plecy” do swoisty „masochizm”, lub lenistwo, w każdym bądź razie na pewno „niedźwiedzia przysługa” innym kierowcą!
Acha! Poprzednio pisałem:
kra10 napisał(a):...
Baw się dobrze, a za zaoszczędzone pieniądze kup od razu po wyjściu z tego przesłuchania, jakieś stringi, czy coś tam "fajnego". Będziesz miała „dobry dzień”, a twój „Luby” niezłą zabawę na „koszt miasta”!...
Kupiła sobie buty… No właściwie tylko dołożyła sobie do nich, ale na koszt miasta… Jednak nie fajniej byłoby Ci w przyszłości z wnusiem na kolanach mu tak opowiadać:
- I wtedy wnusiu wypłacono mnie pieniążki za dojazd, bo dziadek „Krzyś” za szybko gnał przez miasto. Musiałam się więc tłumaczyć w magistracie, ale warto było, bo kupiłam sobie ładne majteczki. Dziadziusiowi się bardzo podobały, a później pojawił się twój tatuś, ale on chyba nie ma takich wspomnień, choć cieszę się, ze w końcu i ty się pojawiłeś…”