Mój znajomy (nawiasem mówiąc, do niedawna posiadacz Kangoorka) kupił ostatnio dość sympatyczne autko: Chryslera Grand Voyagera z silniczkiem benzynowym 3.3 czy 3.8 l. Byłem u niego krótko po tym jak go nabył. Patrzę, a tu auto stoi i się wietrzy. Otóż, dosłownie w kilka dni po zakupie, zameldował się w aucie, pod maską szczur. Ześrutował kable wysokiego napięcia i tyle go było widać. Kolega kable wymienił i jednocześnie popaskudził pod maską lizolem. Efekt jest taki, że szczur jak na razie nie pokazał się ponownie, ale auto capi niemiłosiernie.

Zanim coś zastosujecie, przemyślcie dogłębnie wszystkie potencjalne skutki. Myślę, że lizol z czasem zwietrzeje, ale są też inne preparaty, na których użycie mógłby ktoś wpaść, np. Hukinol - służący do odstraszania głównie dzików, produkowany na bazie koncentratu potu ludzkiego (to nie żart). Jednak wywietrzenie tego specyfiku jest w zasadzie prawie niemożliwe a smród jest powalający.
