
Po przeczytaniu waszych wpisów i instrukcji pdf podanej tutaj... włosy mi stanęły dęba


Chodziłem w kółko samochodu zaglądałem pod maskę z każdej strony świata, i od spodu – choć stoję pod blokiem na zakręcie:) Nie mogłem sobie tego wyobrazić jak pod bloczkiem, na chodniku rozbrajać tak auto, stawiać na koziołki, rozwalać nawet półoś, ślęczeć w te mroźne dni pod autem...
poddałem się ale... Pewnego dnia wstałem rano i powiedziałem sobie – nie wiem o co chodzi, ale mam światełko w głowie,


Zdjąłem filtr powietrza, odpiłem trochę wtyczek z kolektora, w okolicy zbiorniczka na płyn do chłodnicy, komputera i akumulatora, potem pomacałem gdzieś pod kolektorem ręką... jest rozrusznik!

Odłączyłem akumulator. Następnie wykręciłem od strony lewej silnika trzy śruby, którymi myśląc logicznie mógł być przykręcony rozrusznik. Potem macając ręką znalazłem dwie nakrętki do odkręcenia spornika umieszczonego zaraz za rozrusznikiem. Przeszedłem na drugą stronę, i od lewej strony włożyłem rękę pod kolektor – rozrusznik złapałem za przewód do niego przykręcony i bendiks. Poruszyłem nim, pociągnąłem i po chwili po odłączeniu przewodu miałem go w reku stojąc i patrząc

Panowie, litości, nie róbmy jaj na forum. Dowcip się nie udał.

