No i przyszła wreszcie wiosna. Radosnym krokiem z wiadereczkiem, szmatkami i szczotką poszedłem myć Skoczka przygotowany na piach, brud i sól. Nie przygotowałem się jednak na to, co zobaczę...

Za lewym przednim kołem, od załamania linii bocznej (czyli tak jakby na szczycie progu) pęknięcie na 10cm zbierające pod warstwę lakieru ogromne ilości wody. Z drugiej strony ubity czubek końcówki nadkola (to miejsce, którędy roślinki wyrastają) i na nim rdza. Pas tylny pod zderzakiem rozłazi się na dwa. Obydwa progi od dołu rozłażą się na dwa. Ciekawe zjawisko - lakier jest pierońsko mocny, trzyma się z podkładem tworząc skorupę. Chyba jest za twardy, bo 1. pęka, 2. nie kruszy się. Jak znajdę aparat zrobię zdjęcia. Smutno mi się zrobiło
PS. Gąbka pod podłogą nasiąknięta wilgocią, ale wody nie ma - to chyba kwestia zimy, przecieku nie widać.
PS2. Z daleka wygląda cudownie, jak nówka

Ech........
