Ale miałem nieprzyjemny wieczór piątkowy, otóż jade sobie spokojnie przedemną wlecze sie jakiś matiz (80km/h) na to ja go chyc kangórkiem, kończe skok, a tu sarna z pola wyskoczyła, pisk opon, szybka pobudka żonki i ŁUB. Niestety zabrakło mi parę metrów, podwiozlem sarnę na masce. Jakie było moje zdziwienie, że maska całą, chłodnica całą, sarna uciekła (żal mi jej), mój ziwerzak ogólnie cały. Pogieła sie tylko tablica rejestracyjna. Rok temu jak miałem podobne zdarzenie w Holandii to przy mniejszej prędkości skutki były nieco gorsze (inne niższe mniej zaokrąglone autko). teraz dopiero docenilem mojego zwierzaka, jego chamulce i te zaokrąglone kształty oraz wysokośc zderzaka i całego autka.
Taka mała dygresja: zima musiała być w lesie ciężka skoro tam gdzie na polach nie było żadnego zwierzaka od kilkunastu lat (a trasę te pokonuje bardzo często) nagle pojawiły się głodne sarenki, w drodze powrotnej znowu widziałem jedną, naszczęście daleko na polu.