Odgrzeje troche kotleta ale nurtuje mi kilka rzeczy związanych z EGRem . A wiec mój Kangoorek od jakiegoś czasu miał właśnie dziwne przebłyski braku mocy ... Było to rzadziej niż częściej wiec myśle EGR sie zwiesza jeszcze poczeka zanim go wyczyszcze . Nic nie kopciło tylko brakowało czasem mocy . Ostatnio ojciec pojechał sobie do Szczwnicy i dzwoni do mnie spanikowany że auto nie jedzie a za nim zasłona dymna gorzej niż z Ikarusa ... Przez telefon mogłem mu tylko zalecić spokój bo nic nie mogłem poradzić ... Jak wrócił kazałem mu przygazować żeby zobaczyć co sie dzieje ... Jak to on przygazował lekko no i nic ... Myśle - przewrażliwiony ... Ale kazałem przegazować mocniej o to co ujrzałem spowodowało że szczęke zbierałem z ziemi

Tyle sadzy i czarnego dymu w życiu nie widziałem . Nawet zrobiłem fotke plamy która powstała

Niestety brak czasu nie pozwolił mi sie przejechać autkiem ale z relacji ojca wynika że jedzie jak bez turbo choć je słychać doskonale . Mechanik powiedział EGR do wymiany i ze nie można z tym jeździć bo turbina moze zassać olej ... Koszt ... 800-900 PLN ... Ojciec sie zgodził ale mnie to nurtuje czy jakbym go zaślepił to czy wszystko by mineło ?? Dzięki za wszelkie odpowiedzi
Pozdrawiam