





Co za zycie..W moim knagoo jpo przekroczeniu 65k wszystko zaczlo sie sypac.. Wczoraj to juz normalnie katastrofa ;( . Ok 2 nad ranem wracalem z dziewczyna z urodzin i postanowilismy jeszcze troche pokombinowac wiec zostawilismy kangooraka na zaniezonej polance ( bylo tam rowno na 100% bo zawsze tam parkuje). Po jakies godzince zapalam i nagle mi gasnie..Tak 2 az zapalil tylk oze od razu na wielkim gazie :/ przewyl i z biedac utrzymywal sie na chodzie. Co jakis czas jakies udzerzenie slysz z silnika tak jakby na jeden cylinder nie paili i przerywany glosny dzwiek z wudechu


KANGOOMAINIACY RATUNKU
