No coz... ja niestety musze potwierdzic, ze kangurkowe wycieraczki w myjniach sie urywaja. Mialem dokladnie taki sam przypadek... z tym, ze mialem tez nieco wiecej szczescia. Na myjni gdzie bylem nie bylo mowy, ze "kangoorkom mowimy nie

". Tak wiec jak pracownik myjni zobaczyl co i jak, zglosil sprawe swojemu szefowi, a ten grzecznie spisal protokol. Potem z protokolem do jego ubezpieczyciela i dostalem kase. Problem tylko w tym, ze sporo sobie odliczyli tzw. amortyzacji... i dostalem polowe ceny nowego ramienia.
Natomiast mialem tez i inne przykre doswiadczenie w myjni automatycznej. Jednak tym razem zawiodl tak naprawde czlowiek. Pojechalem na nowo otwarta myjnie (skoro nowa to moze i szczotki niezuzyte). Zamowilem sobie oprocz mycia automatem, rowniez mycie myjka wysokocisnieniowa... i to byl moj blad. Niedoswiadczony pracownik myjni jak przylutowal w mache strumieniem wody... to mi az lakier, a konkretnie ta wierzchnia "blyszczaca" czesc lakieru odeszla. Prawde mowiac odejsc to ona odeszla na drugi dzien... najpierw lakier w tym miejscu "spuchl". W pierwszej chwili nie bylo kompletnie nic widac, stad tez nie zauwazylem tego od razu jak wyjezdzalem z myjni. Dopiero na drugi dzien ogarnela mnie zgroza jak zszedlem do samochodu >:[
Pojechalem na myjnie... wlasciciel owszem spisal protokol... ale wyslal mnie oczywiscie do ubezpieczyciela, a tam ubezpieczeniowy rzeczoznawca powiedzial" ze to wina wadliwie polozonego lakieru!!!! No i oczywiscie moglem sie tylko pozegnac z ladnie wygladajaca macha. Tak wiec uwazajcie na myjniach... a w szczegolnosci na ludkow co to nie wiedza jaka moc tkwi w myjce... i ze lutujac w auto z bliska mozna naprawde je uszkodzic.
Pozdrowionka
Toster