Kangur nie chce rano zapaliæ

[Lucass]

Po przekręceniu kluczyka w położenie "zapłon" (nie "rozruch"!) słychać z okolicy zbiornika pompkę paliwową. Przez jakąś sekundę podpompowuje paliwo. Co ciekawe, jak zauważyłem u siebie, dzieje się tak dopiero po drugim przekręceniu kluczyka. Odkąd to zauważyłem i zacząłem wykorzystywać pali mi dosłownie po dwóch obrotach wału. Nawet teraz przy takich mrozach. Jeżeli w ogóle nie słychać pompki to może być jej wina.
Chociaż stawiałbym raczej na brak właściwego napięcia. Za niskie napięcie nie tylko nie rozkręci wału ale nie pozwoli na działanie komputera. Potwierdzałoby to też dziwne zachowanie instalacji LPG. Sprawdź przede wszystkim i wyczyść klemy i masy. Doładuj aku przez całą noc albo i dobę i próbuj wtedy.

[Haku]

Moje problemy z zapalaniem na mrozie zniknely (zamarzanie czegoś tam)... ale nie do konca, przy -5 zapalil, ale przy -7 juz nie dal rady.
Sprawa sie wyjaśniła - 2 wtryski do wymiany (chyba tak to sie nazywa), pierwszy juz dramat, drugi prawie dramat. Pozostale dwa sa ok.
Od jutra zaczynam szukać gdzie są i za ile, wiec jak ktoś coś wie, prosze o info.

[lam3r]

w ASO są pewnie drogie:-)

[Haku]

w ASO są pewnie drogie:-)

Ponad tysiaka za sztuke...

[gre81]

Ja regenerowałem wszystkie cztery w zeszłym tygodniu ceny:
końcówka wtryskiwacza -220 szt
zaworek -260 szt
robocizna - 150 szt
razem za 4 sztuki + filtr paliwa+ sprawdzanie 2600

[branio]

Nowy 650 u mnie

[Haku]

Nowy 650 u mnie

To mam taka sama cene na miejscu i cos mi sie wydaje ze nie ma szansy zeby znalesc taniej.
Pytanie techniczne, czy wymiana przypomina np wymiane swiecy, chodzi mi o koszty robocizny, bo tak sobie pomyslalem ze moze wymienie jeden, a za miesiac drugi. Tylko jesli okaze sie ze to trzeba pol silnika rozebrac i w efekcie zaplacic 2x za robocizne to wole oba na raz.

[mrn]

Witam po bardzo długiej przerwie.....


Wiadomo że temperatury ostatnio nie rozpieszczają ciepłolubnych, a jako że kangury są z Australii to z pewnością ta pora nie jest ich ulubioną. Mój stoi sobie zawsze pod chmurką więc chłody są mu znane, a że mamy dobre relacje odwdzięcza się zwykle dobrą pracą. Ostatnie poranki też nie były szczególnie inne, bez problemu odpalał jedynie nieco wolniej kręcąc na starcie, aż do dzisiaj kiedy nie dał rady rozruszać silnika. Pierwszy, drugi, trzeci ... i kolejny raz coraz słabiej ... cóż, pewnie akumulator :/ Szybki telefon do znajomego, akurat jadł obiad więc może się oderwać, podłączenie kabli i ..... nic. Czekamy dłużej, znajomy trochę swoje auto pogazował, trochę pomogło ale i tak nie odpalił. Kolejne podejścia, w sumie po 30 minutach ładowania zakręcił żwawiej, jednak nie odpalił. Przy wszystkich tych próbach dość dziwnie zachowywała się kontrolka od lpg/benzyna. Czasem się świeciła pokazując że jest przełączona na benzynę (prawidłowe działanie) a czasem wogóle nic nie wskazywała (nie powino tak być). Koniec końców postanawiamy zapiąć auto na hol i ruszyć. Normalnie luz, sprzegło ... jedziemy, jedziemy ... dwójka ... nie zaskoczył ... dwójka ... nie zaskoczył ... i tak dwie rundy wokół osiedla, aż do zerwania linki. Zepchnęliśmy auto na parking i tam już zostało. Wyjąłem akumulator, zaniosłem do domu gdzie pokazał 12,5 V więc cholera go wie. Z rzeczy które zaobserwowałem to że w momencie kiedy najlepiej zakręcił rozrusznik, auto już jak gdyby chciało zapalić, jednak odniosłem wrażenie że nie bardzo miało co, tzn pojawił się pierwszy "wybuch" ale nie nastąpił żaden kolejny.
Auto koniecznie potrzebuję za dwa dni i jakoś je do tego czasu muszę uruchomić. Popytałem kilku znajomych i pojawiły się różne porady i teorie:
- akumulator, bardzo oczywista i najłatwiejsza do zrobienia, pojawia się przy każdej poradzie, co jednak jeśli nie pomorze;
- pompa paliwa: "... pewnie Ci zamarzła, chyba masz problem jeśli pękła...";
- zamarznięte wtryski: "... ale przecież wtryski nie mogą zamarznąć ...";
- woda w paliwie: "... dolej trochę denaturatu, to pewnie odpalisz, ale lepiej nie wlewaj sam tylko pojedź do mechanika, on będzie wiedział ile wlać ..." ciekawe jak mam dojechać
- woda w paliwie: "... dolej polepszacza do baku, spokojnie całą butelkę ..."

Z ciekawszych porad jest jeszcze ta o ogrzaniu samochodu gdzieś w garażu, tyle że z przyczyn oczywistych nie mam jak i gdzie do takiego garażu się dostać, liczę trochę na jutrzejsze ocieplenie.

Stąd moje pytanie, jak wy widzicie ten problem i co ewentualnie powinienem zrobić żeby jednak do wtorku auto uruchomić.

Witam.
Auto udało się uruchomić, chociaż przyznać muszę że napędziło mi trochę strachu i zmartwień.
W poniedziałek rano nie zapalił, ale tego się spodziewałem, główną bitwę mieliśmy stoczyć dopiero po południu jak wrócę z pracy. W ciągu dnia trochę poświeciło słońce, termometr wskoczył nieco powyżej zera więc byłem dobrej myśli ... niestety zbyt pochopnie, uparł się skubany i nie zapalił. Najprostszym wyjściem było zabranie i podładowanie akumulatora przez noc. Tak też zrobiłem, z rana pół godzinki wcześniej wyszedłem do auta (na dworze -5 st), podczyściłem styki i .... dalej nic, zamielił, wtryski coś tam próbowały działać ale niestety się nie udało. To już drugie podejście, niestety nieudane, kolejne zaplanowałem po powrocie z pracy. Pogoda sprzyjała, więc po raz kolejny pełen nadziei zakręcam kluczykiem i .... niestety nic, coś tam sprawiał wrażenie jak gdyby się zastanawiał ale po kilkunastu próbach nie dało to żadnego efektu. Jedynym wyjściem przed wzywaniem lawety był spacer z karnistrem na stację, to już trochę po to żeby mimo wszystko spróbować wszystkiego. Parę litrów EUROSUPER98ZIMOWA-coś tam + jakiś środek do czyszczenia wtrysków w kieszeń i ostatnia próba ... na szczęście skuteczna. Tak to udało się problem rozwiązać, dość niskie temperatury, słaby akumulator, syf w paliwie i auto postało niemal trzy dni. Na szczęście obeszło się bez wizyty u mechanika i pewnie parę stówek w kieszeni na święta zostało, to tak jak gdybym dostał prezent od Kangoo-ra.

Z tego też miejsca, niejako przy okazji składam wszystkim najserdeczniejsze życzenia, zdrowia, szczęścia, pomyślności, jak najmniejszej ilości motoryzacyjnych kłopotów i zawsze zielonego światła ....

-mrn-

[Lucass]

Obym nie miał racji ale to raczej nie koniec kłopotów. Z dieslem teoretycznie mógłby być. Ale chyba nie z benzyną...

[tato]

Mój Kangurek (1,9 D) w te mrozy ma inne "fochy" - może ktoś czuje temat. Otóż po odpaleniu zimnego wchodzi na lekko podwyższone obroty ale już za moment (20 sek.) przechodzi na wolne obroty, które są dużo za niskie do tak zimnego silnika i po prostu gaśnie. Przy próbie kolejnego rozruchu nie chce zaskoczyć. Dopiero z lekko przyciśniętym gazem odpala i to z trudnościami. Mam wrażenie, że jakiś "czujnik" zbyt szybko włącza te wolniejsze obroty - silnik jeszcze bardzo zimny