No przyznam się że osobiście to tylko "nadzorowałem" - mam znajomego mechanika

Ale było tak odłączył przewody od pojemniczka na płyn i oczywiście dwa zaworki odpowietrzające. Potem odłączył rurę na dole przy chłodnicy z prawej strony (nadmieniam że mam 1,2 silniczek) i najpierw wciskał sprężone powietrze z do tych wężyków koło pojemnika, a dolnym odpływała niezła maź. Potem płukał kilka razy wodą w podobny sposób (ale stwierdził, że nagrzewnica ma straszny opór bo mu wąż twardnieje

, czyli jest dużo śmieci w nagrzewnicy. I było pytanie czy rozbieramy cały przód i wywalamy ok 400zł na nagrzewniczkę, czy robimy pułkankę???? Oczywiście z brajku czasu i drobnych

wybrałem to drugie. To był jakiś środek do płukania chłodnic itp. Wlał go zamiast płynu, kazał pojeździć ok 35km na dosyć wysokich obrotach i potem to wylał i znowu płukał trzy razy ( w podobny sposób jak na początku). Doszło jeszcze tylko płukanie chłodnicy (tylko nie bezpośrednio a wtłaczał powietrze do węża z naciętym końcem za chłodnicą, a pomimo wszystko jakoś ten płyn się z tamtąd wydostawał. Na koniec nowy płyn i czapki i rękawiczki z głów i rąk mogę jeździć w zimę

. Oczywiście to nie to co dawniej ale jednak. Koszt całości, czyli płynów i robocizny 100pln. Nie wiem czy jasno to opisałem, ale to trudne. Łatwiej pokazać

. W razie niejasności postaram się wytężyć siły i jakoś dokładniej opisać